Jobs


Bez wątpienia historia Steva Jobsa, to gotowy scenariusz filmowy. Ociera się to o typowy american dream ale film Joshuy Michaela Sterna ukazuje to w bardzo dobrym świetle. Mamy tutaj historię typową, od zwykłego zrujnowanego garażu do ogromnego biurowca. Od pierwszych sukcesów, przez znaczącą porażkę do wielkiego triumfu w świetle jupiterów, dzięki któremu nasz bohater stał się osobą rozpoznawalną na całym świecie.

Steve Jobs zagrany tutaj został przez ulubieńca nastolatek Ashtona Kutchera i uważam, że już samo jego zatrudnienie było olbrzymim błędem. Kutcher to postać dość głęboko utożsamiana w środowisku młodzieżowym jako bawidamka, bohatera wielu skandali a Steve Jobs wraz ze swoją bardzo poważną chorobą z pewnością zasługiwał na bardziej doświadczonego aktorsko bohatera. Kutcher wcielił się w jego postać bardzo lekko, łatwo oraz przyjemnie, nie pokazuje on jednak przekonywującego portretu głównego bohatera. W filmie mamy bardzo wiele poruszonych wątków, od wciągania kwasu przez Jobsa w łanach pszenicy, przez jego transformację do człowieka sukcesu w którego wpatrzony jak w obrazek jest główny projektant firmy Apple Jonathan Ive. W bardzo słaby sposób zostało tutaj przedstawione środowisko komputerowców , początki firmy Apple są tu bardzo mizernie ukazane, co jest z pewnością bardzo poważnym błędem. Jobs i jego pierwszy poważny partner biznesowy czyli Steve Wozniak, w tej roli wystąpił Josh Gad, pokazuje, że obaj spadli jakby z Księżyca. Bardzo słabo zostało wyjaśnione w jaki sposób Jobs uzyskał swój sukces. Nie ma w filmie również postaci Billa Gatesa, pojawia się w tylko jednej scenie, ale po drugiej stronie słuchawki, a zasługuje z pewnością na bardziej rozbudowany wątek. Jobs, był adoptowany, nie w filmie też wątku jego córki, której nie chciał uznać przez wiele lat.