Elizjum


Z pewnością film może poszczycić się buzującą akcją, a reżyser Neill Blokmkamp pokazuje nam dobrze rozkręcony motyw wyścigu z czasem, podobnie było wcześnie w filmie pod tytułem ‘Dystrykt 9’. Film opowiada historię napromieniowanego skazańca, którego bez operacji czeka śmierć na bardzo przeoranej kataklizmami  i postapokaliptycznej Ziemi.

ElizjumW rolę tytułowego bohatera czyli Maxa wcielił się Matt Damon, jego jedynym problemem się są wymioty albo migrena, to bardziej rozbudowany problem. Aby ze śmiercią mieć jakiekolwiek szanse musi udać się do Elizjum, jest to naszpikowana nowoczesną technologią stacja orbitalna oraz luksusowy kurort dla obywateli tylko tych najbardziej uprzywilejowanych. Jeśli tak ma wyglądać nasza przyszłość za kilkadziesiąt lat, to chyba każdy miałby problem z przetrwaniem. Nie jest to jednak łatwe zadanie dla głównego bohatera, bowiem na straży Elizjum stoi ambitna minister obrony i w tej roli dobrze zagrała Jodi Foster. Ma ona tutaj nietypowy ubiór oraz fryzurę, z miejsca widać, że nie darzy sympatią nikogo z naszej Błękitnej Planety. Kraina Elizjum jest mlekiem i miodem płynąca, kontrastuje jednak z uwalonym piachem oraz brudem Los Angeles, na tym właśnie praktycznie ciągle skupia się fabuła filmu. Od strony estetycznej oba światy prezentują się naprawdę fantastycznie, jednak reżyser powinien bardziej skupić się na charakterystyce bohaterów, która tutaj została przedstawiona i ograniczona wprost do minimum. Tempo akcji nie maleje nawet przez minutę, Max to zmęczony twardziel, który kiedyś nie działał zgodnie z prawem, jednak teraz zrezygnował już z tej ścieżki. Kiedy trzeba potrafi skopać parę tyłków, a bohaterowie Elizjum, którzy smacznie sączą sobie drinki to dla niego idealni wrogowie. Bohater staje tez przed nie lada dylematem i zastanawia się jakie wartości są dla niego ważniejsze.