50 twarzy nudy


Film „Pięćdziesiąt Twarzy Greya” budzi skrajne emocje. Krytyka nie pozostawia na nim raczej suchej nitki, publiczność jest mocno podzielona. Film ma zarówno zagorzałych fanów jak i liczną rzeszę oponentów…. Profil widza został jasno określony kobieta w wieku od lat 18 do 118…

Cóż można powiedzieć o samym filmie? Scenariusz oparty jest na pierwszej części trylogii o podobno intrygującym milionerze i uroczej studentce. Schemat stary jak świat. Świta coś w głowie? Tak to to! Kopciuszek podlany seksem… Mimo tego pozostaje Kopciuszkiem… Za scenariusz niestety niezbyt wysoka ocena, bo to prawie kopia…
O grze aktorskiej też wiele dobrego powiedzieć się nie da. Para głównych bohaterów ma czuć do siebie nieodparty pociąg. Niestety tej chemii na ekranie nie widać. Postacie Any i Christiana są papierowe, równie papierowe są dialogi…

Film p50 twarzyo prostu nie jest dobry, to nawet nie jest wina aktorów, którzy grali główne role. Oni z pewnością bardzo się starali. Tylko prawda jest taka, że bardzo trudno z książkowego pierwowzoru, który jest literaturą naprawdę niskich lotów zrobić dobry czy choćby przyzwoity film.

Jednak pewnym osobom film może przypaść do gustu, jeśli nie ma się większych oczekiwać wobec oglądanej na ekranie historii. Taki kulturalny fast-food, od czasu do czasu nie powinien nikomu zaszkodzić, gorzej, gdy wejdzie w nawyk.

Czy mam ochotę obejrzeć kolejne części przygód panny Anastasii i mrocznego Pana Greya? Mówię stanowczo nie! Nie podobała mi się ta bajka dla na dobranoc dla dorosłych, nie miała w sobie żadnego polotu ani magii. Pieniądze wydane na seans to strata pieniędzy ale i przede wszystkim czasu. Ale też cenna nauczka, aby zawsze ufać swojemu instynktowi i nie podążać ślepo za tłumem zbyt entuzjastycznie nastawionych koleżanek.